Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2022

Interwałowe przebłyski wiosny

  Szybka trasa wcale nie musi być nudna… Dwa dni deszczu w końcu pobudziły do życia zieleń, co dało się dostrzec szczególnie w Brzeźnicy, gdzie mieniła się w blasku wychodzącego zza chmur słońca. W okolicach Okulic natomiast było aż biało od puszczających pąki krzewów, drzew… Szybko i płasko – taki był motyw przewodni wtorkowego kręcenia. Pierwsza połowa trasy z klasyczny wiatrem w twarz, druga zaś w plecy. Ponadto, na końcowych ściankach udało się troszeczkę przepalić nóżkę… Mimo wszystko, na tych ledwie nieco ponad czterdziestu kilometrach dotychczas chyba najbardziej odczułem wiosnę. Dobry prognostyk przed majówką…. Ogólnie, przyjemnie spędzony czas, no, może nie licząc odcinków bocheńskiego „Roubaix” (czytaj: rozwalonego asfaltu) w Gawłowie i Majkowicach…  

Przyjemna sobota po łapanowsko - gdowskich podjazdach

  Sobotnia pogoda bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, a ku mojej radości nie spełniły się moje obawy co do ewentualnego deszczu. W zamian za to było słońce, lekki wiaterek… nawet dość niska temperatura nie dokuczała. Poranek wykorzystałem więc na małe kręcenie po gdowsko – łapanowskich pagórkach. Na tutejszych podjazdach, dłuższych, ale łagodnych, całkiem przyjemnie mi się kręci, a urokliwe widoki na dolinę Raby i pogórze Wielickie tylko umilają pedałowanie. Po przejechaniu Górnego Gościńca, wjechaniu na Wieniec oaz wbiciu się na drogę wojewódzką z Łapanowa do Gdowa (jedna z bardziej widokowych w moim mniemaniu dróg tego typu) udało się jeszcze podjechać pod ładną hopkę w Zborczycach. Potem przez Niepołomice i puszczę wróciłem do domu. Drogi w porannych godzinach były puste, co tylko pozytywnie wpływało na jazdę. Co do terenów, o których powyżej wspominałem – może kiedyś opiszę je nieco bardziej dokładnie… W każdym razie, podsumowując – ładna pogoda, urokliwa trasa… nic tylko jeździ

Wiosenne chmury i wiatry

  Wiatr, chmury, zimno… ostatni weekend pogoda jak zmieniała się niczym w kalejdoskopie. Płaska runda po klasykach (Mikluszowice, Okulice, Wiślana Trasa Rowerowa, Puszcza), w połowie była walką z wkurzającymi podmuchami. Bywało gorzej i nie były to najcięższe przeprawy, jakie miewałem w życiu, ale mimo wszystko – wiaterek tego dnia bywał wyjątkowo irytujący (czemu się szczerze dziwiłem – AccuWeather pokazywał ledwie 20 na godzinę). Niezbyt dobrze wpływał na odczuwalną temperaturę (ale tu moja wina – mogłem się cieplej ubrać). Ostatecznie jednak, po bojach między Mikluszowicami, a Strzelcami, w Górce, ku mojej radości, złapałem korzystny kierunek, i z nim kręciłem sobie aż do bazy. Uważam, że każde warunki mają jakiś swój urok, nieważne, czy jest szaroburo, czy słonecznie. I także tego dnia pochmurną scenerię można było w pewien sposób docenić (choć, gdy tak sobie jechałem, w głębi duszy zadawałem pytanie – czy dziś będzie zlewka? ). Mimo to, chciałoby się już pojeździć w słoneczku na