Wiatr, chmury, zimno… ostatni weekend pogoda jak zmieniała się niczym w kalejdoskopie. Płaska runda po klasykach (Mikluszowice, Okulice, Wiślana Trasa Rowerowa, Puszcza), w połowie była walką z wkurzającymi podmuchami. Bywało gorzej i nie były to najcięższe przeprawy, jakie miewałem w życiu, ale mimo wszystko – wiaterek tego dnia bywał wyjątkowo irytujący (czemu się szczerze dziwiłem – AccuWeather pokazywał ledwie 20 na godzinę). Niezbyt dobrze wpływał na odczuwalną temperaturę (ale tu moja wina – mogłem się cieplej ubrać). Ostatecznie jednak, po bojach między Mikluszowicami, a Strzelcami, w Górce, ku mojej radości, złapałem korzystny kierunek, i z nim kręciłem sobie aż do bazy.
Uważam, że każde warunki mają jakiś swój urok, nieważne, czy jest szaroburo, czy słonecznie. I także tego dnia pochmurną scenerię można było w pewien sposób docenić (choć, gdy tak sobie jechałem, w głębi duszy zadawałem pytanie – czy dziś będzie zlewka?). Mimo to, chciałoby się już pojeździć w słoneczku na krótko i robić opaleniznę kolarską, ale cóż – pozostaje cieszyć się takimi krajobrazami.
Komentarze
Prześlij komentarz